Wyjechaliśmy z miasta na tydzień i pomyśleliśmy, że zamiast płacić za parking na lotnisku, zrobimy przegląd po 20 000 milach i odbierzemy samochód kilka dni później. „Zaoszczędzimy tak dużo pieniędzy”. Tak, grad wielkości piłki golfowej uderzył w Minneapolis, podczas gdy nasz samochód stał na zewnątrz na parkingu dealera. Oszczędzę wam zdjęć zniszczeń, ale wystarczy powiedzieć, że było źle. Naprawdę źle. Ale szkło jakoś się trzymało, więc można było jeździć. Wróciłem do domu i złożyłem roszczenie ubezpieczeniowe i zaczęły się kombinacje…
- Nasza firma ubezpieczeniowa (USAA) poinformowała nas, że roszczenia z tytułu gradu wymagają niezależnej wyceny, zamiast po prostu udać się do zatwierdzonego przez USAA warsztatu
- Niezależny rzeczoznawca najwyraźniej nigdy nie widział Volvo (między innymi) i przedstawił nam kosztorys napraw na około 6 tys. dolarów
- Po zabraniu samochodu do najbliższego warsztatu zatwierdzonego przez USAA poinformowano nas, że rzeczoznawca pominął wiele uszkodzeń i całkowicie zepsuł kilka innych rzeczy (na przykład umieścił w kosztorysie generyczną maskę, podczas gdy nie ma nic innego niż części OEM). Ich kosztorys wyniósł około 14 tys. dolarów
- Zgodziliśmy się wstrzymać z oddaniem samochodu do naprawy do czasu zatwierdzenia kosztorysów przez warsztat oraz zamówienia i dostarczenia części
- Zabraliśmy samochód i naprawy trwały jeden dzień i kosztowały 2 tys. dolarów więcej niż oczekiwano. Tak zaczyna się zabawa…
- USAA najwyraźniej nigdy nie zgodziło się zapłacić więcej niż pierwotny kosztorys, a warsztat nie chciał wydać naszego samochodu